Przejdź do głównej zawartości

Czym się różni żona od kochanki?

Pomylenie żony z kochanką może prowadzić do pewnych towarzyskich niezręczności, dlatego lepiej wiedzieć, na co zwrócić uwagę, by nie popełnić fatalnego w skutkach faux pas. Czym różni się więc żona od kochanki?

Wiekiem

Żona, to wiadomo, nie jest model najnowszy, to raczej taka kilkunastoletnia Skoda — postawiona na podjeździe, nie robi wrażenia na sąsiadach i choćbyś nie wiem ile polerował, Mercedesa z niej nie zrobisz. Pół biedy, jak nie rozkraczy się gdzieś po drodze. To model, w który musisz wiecznie inwestować, a satysfakcja z jazdy jest poniżej przeciętnej. Żona to kobieta z reklam proszku do prania i sosów z paczki.

Kochanka natomiast jest jak sportowy samochód, za którym inni faceci oglądają się na ulicy. I nawet jeśli ma duży przebieg, nadal chcesz ją mieć. Kochanka ma być młoda, świeża, eteryczna i emanować energią, którą żonie odbiera rola męczennicy, która poświęciła się dla rodziny i szanownego małżonka.

Wyglądem

Wiadomo, że jak kochanka jest młodsza, to i wygląda lepiej. Kochanka zwykle biega po mieście w szpileczkach, w krótkiej spódniczce, a jej piersi falują dokładnie pod brodą. Żona z kolei to typ kobiety, której się wydaje, że wszędzie może pójść w sztruksach i rozciągniętej bluzie.

 Kochanka doskonale wie, że faceci to wzrokowcy, a poza tym jak się w domu ogląda małżonkę w dresie poplamionym pomidorówką, to panterkowe legginsy nagle wydają się być gustowne i szykowne.

Zachowaniem

Żona jest od tego, żeby marudzić, wymagać i dołować. Żona jak nikt zna męskie słabości i będzie swojemu małżonkowi codziennie o nich przypominała. Dla niej mąż jest tylko nieudacznikiem, który zalega na kanapie w salonie z tępym spojrzeniem wbitym w ekran telewizora.

Dla kochanki facet jest bogiem. Kochanka wie, co mówić i robić, by facet poczuł się cudownie doceniony. Będzie wiła się wokół męskich gaci w pełnym zachwycie. Będzie zawsze uśmiechnięta, gotowa wskoczyć na kolanka i połaskotać swojego misiaczka po łysince. To kobieta, która doskonale wie, czego potrzebuje uciemiężony małżeństwem mężczyzna.

Temperamentem

Żona to kobieta, która jest całkowicie odarta z seksualności, która oddaje się mężowi z obrażoną miną, wzdychając i patrząc wyczekująco na zegarek. Dla niej seks to odrabianie pańszczyzny, a biedny małżonek musi posiłkować się pornosami, które ogląda ukradkiem kiedy ona śpi.

Kochanka to kobieta, która jest zawsze chętna i gorąca jak piec hutniczy. Zawsze w gotowości, bez zahamowań, z wyobraźnią i pasją zaspokajająca jego wszystkie pragnienia. Kochanka to kobieta, której facet nie musi się cały tydzień podlizywać, żeby pozwoliła się złapać za pierś.

Kosztem utrzymania

Żona to inwestycja, która się nigdy nie zwraca. Pieniądze w błoto, psu w budę. Musisz ją utrzymywać i jeszcze wysłuchiwać, że za mało zarabiasz. W zamian dostajesz ciepłe posiłki i czyste majtki. I zero wdzięczności.

Kochanka to inwestycja, która w zasadzie nawet nie jest twoja. I kolejna kobieta, na którą wydajesz pieniądze. Kochanka to droga zabawka, która wprawdzie rzadko woła wprost o kasę, w przeciwieństwie do żony. I jest dużo skuteczniejsza w dojeniu faceta. On nawet nie zauważy, jak wyda na nią całą pensję. Ona wyłudzi dla siebie wakacje w Saint Tropez, on wyląduje na działce u teściów zastanawiając się, na co wydał ostatnie oszczędności. I jak spłaci żonę po rozwodzie jak ta się dowie, że miał romansik na boku…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dlaczego nie wychodzi Ci z chłopem?

Wakacje… Czas letnich uniesień, wielkich namiętności, gorących pocałunków, dotyku skóry muśniętej promieniami słońca, oprószonej złotym piaskiem i grudkami soli morskiej. Patrzycie sobie głęboko w oczy, on odgarnia włosy z Twojego policzka, w powietrzu unosi się zapach smażonego dorsza. Czujesz, że tutaj, w tym momencie i w tej chwili świat mógłby się skończyć, a niczego byś nie żałowała. No może poza smarowaniem się olejem kokosowym zamiast kremu z filtrem.  Patrzysz na niego i zastanawiasz, czy Twoje imię dobrze komponuje się z jego nazwiskiem i czy dla Ciebie wyprowadzi się z Iławy do Twojego rodzinnego Kalisza. Potem idziecie do pensjonatu, w którym wynajął pokój z nieco zapadniętym tapczanem i kochacie się długo i namiętnie cztery i pół minuty, bo tyle ma Tamagotchi Hemingwaya. Potem pytasz go, czy wie co to Hemingway, a on mówi, że to chyba nazwa jakiegoś przylądka na Oceanie Spokojnym. Czujesz, że umarłaś wewnętrznie, on zapala papierosa i pyta, czy chcesz iść na zapiekankę...

Co mówi o tobie twój pączek?

Któż z nas nie uległ dziś pokusie tłuściutkiego, drożdżowego rarytasu otulonego słodkim lukrem? Tłusty czwartek to doskonała okazja do pewnej refleksji dotyczącej tego, jakimi jesteśmy ludźmi. Co zaskakujące, możemy to stwierdzić patrząc na nasze tłustoczwartkowe frykasy. Pączek z marmoladą Myślisz — tradycja. Błąd! Pączek z dżemem to disco polo polskiej sztuki piekarniczej. Wielbiciele pączka z dżemem to ci sami ludzie, którym hotel Gołębiewski kojarzy się z luksusem. Inaczej jest, jeśli był to pączek z konfiturą z czerwonej cebuli — wówczas możesz odetchnąć z ulgą i spokojnie dopić swoje korzenne latte z Costy. Pączek z toffi Taki pączek jest jak Tomasz Karolak — dużo kosztuje, a wygląda jakby był wypełniony sraką. Wciąż jednak wygrywa z klasycznym pączkiem, bowiem daje złudne poczucie bycia lepszym od zwykłych konsumentów pączka z marmoladą — nic bardziej mylnego. Jedząc takiego pączka potwierdzasz, że w życiu totalnie brakuje ci polotu. Pączek z marketu Pączek z market...