Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2013

Jak "uświadomić" swoje dziecko?

Dzieci nie trzeba uświadamiać.  W naszym społeczeństwie jest to przekonanie dość powszechne, które pozwala uniknąć wszelkiego rodzaju niezręczności i nadmiernego poświęcania dziecku uwagi. Dzieci z seksem   doskonale poradzą sobie same, mając dostęp do wszystkich dobrodziejstw Internetu.  Opcjonalnie, można dziecku podsunąć jakieś książki i czasopisma, z których samo się dowie wszystkiego. Można też licytować się w nieskończoność z małżonkiem, które z was powinno dostąpić wątpliwego zaszczytu rozmowy z dzieckiem na "ten" temat. Oczywiście, do córki wysyła się zwykle matkę, bo ojciec jak to facet, zwykle ma mgliste pojęcie o kwestiach takich jak dni płodne czy kobiecy orgazm.  Można też dziecko zapisać na zajęcia w szkole, podczas których na pewno dowie się wszystkiego, prócz podstawowych rzeczy dotyczących antykoncepcji i prokreacji. Można graniczyć się do lekcji biologii, na których dowie się, jak zbudowana jest komórka, ale nigdy nie dowie jak przebiega cykl miesiączk

Faceci z Internetu.

Kto zetknął się z portalami randkowymi, ten wie.  Postanowiłam przetestować na własnej skórze.  Wnioski poniżej. Faceci z internetu dzielą się z grubsza na trzy grupy  — grupa pierwsza to bajkopisarze, grupa druga to chroniczni onaniści, a grupa trzecia to desperaci.  Mitoman, zwany inaczej bajkopisarzem, ma banalne motto w profilu. Najczęściej albo carpe diem  albo jakiś płytki cytat z Paulo Coelho. Potem jest już tylko gorzej. Facet ma słowną biegunkę i w każdej z rubryczek koniecznie musi napisać coś głębokiego. Nuuuda. Oczywiście, w pierwszym kontakcie mitoman będzie pisał elaboraty w swoich wiadomościach. O tym, jak bardzo chce poznać wartościową kobietę, jak bardzo jest zapracowany i ile by oddał, żeby zwalczyć głód na świecie. Bardzo szybko jednak okaże się, że to kolejny frustrat, który nienawidzi kobiet, a całe dnie spędza grając w Call of  Duty  i jedząc hamburgery. Opcjonalnie, wyśle ci zdjęcie z czasów, kiedy nie był spleśniałym dziadem o twarzy zatwardziałego chama

Hajs się zgadza?

Nigdy nie czułam takiej presji jak teraz, żeby mieć kasę.  Żeby mieć ajfona , tableta , torebkę z Zary. Żebym jeszcze chociaż mieszkała w Warszawie, może uniknęłabym poczucia żenady i społecznego wykluczenia. Mogłabym na innych popatrzeć z góry, niosąc w jednej ręce Nikona, a w drugiej kawę ze Starbucksa. A tak — nie mam się jak wylansować. Nic tylko położyć się i umrzeć. Może ktoś chociaż zalajkuje zdjęcia z pogrzebu na Facebooku? #funeral #coffin #znicz Każdy teraz chce być sławny, bo jak raz pokażą w telewizji, to człowiek od razu będzie kręcił lody na byciu rozpoznawalnym. Tak, to jest oficjalny ból dupy — też chciałabym dostawać kasę za pokazywanie sromu. Dobra, może przesadziłam! W każdym razie, chciałabym być bogata jak Pikej i gardzić klasą średnią, tym całym cebulactwem i zasiłkowcami. Pies ich trącał. Chcę pozować na ściance i żalić się, że na plaży w Sopocie chodzą za mną sprzedawcy popcornu.  Chciałabym sobie pogwiazdorzyć. Chciałabym zamawiać wodę Perrier w kn