Wakacje… Czas letnich uniesień, wielkich namiętności, gorących pocałunków, dotyku skóry muśniętej promieniami słońca, oprószonej złotym piaskiem i grudkami soli morskiej. Patrzycie sobie głęboko w oczy, on odgarnia włosy z Twojego policzka, w powietrzu unosi się zapach smażonego dorsza. Czujesz, że tutaj, w tym momencie i w tej chwili świat mógłby się skończyć, a niczego byś nie żałowała. No może poza smarowaniem się olejem kokosowym zamiast kremu z filtrem.
Patrzysz na
niego i zastanawiasz, czy Twoje imię dobrze komponuje się z jego nazwiskiem i czy
dla Ciebie wyprowadzi się z Iławy do Twojego rodzinnego Kalisza. Potem idziecie
do pensjonatu, w którym wynajął pokój z nieco zapadniętym tapczanem i kochacie
się długo i namiętnie cztery i pół minuty, bo tyle ma Tamagotchi Hemingwaya. Potem pytasz go, czy wie co to Hemingway, a
on mówi, że to chyba nazwa jakiegoś przylądka na Oceanie Spokojnym. Czujesz, że
umarłaś wewnętrznie, on zapala papierosa i pyta, czy chcesz iść na zapiekankę ze
smażoną cebulką i czy słuchasz Bonusa RPK. Łapiesz się na tym, że nagle jego
nazwisko brzmi jak nazwa chujowego pociągu PKP Intercity do Łodzi. Słońce
zachodzi, czujesz w powietrzu smród śledzia, ludzie tłoczą się przy wejściu na
plażę, próbując wyskrobać piach spomiędzy palców u stóp. Czujesz, że tutaj, w
tym momencie i w tej chwili świat mógłby się skończyć, a Ci wszyscy ludzie, niczym
karaluchy, żyliby jeszcze kolejne siedem dni pomimo że urwałoby im głowy.
I tu
pojawia się pytanie – dlaczego właściwie nie wychodzi Ci z żadnym chłopem?
Poznajesz facetów, całkiem sporo, przecież wychodzisz w weekendy w miasto, albo
jedziesz z ekipą ze swojej wsi do najbliższej dyskoteki, gdzie co jakiś czas
ktoś dostanie szota ze spirytusu zamiast wódki, do tego świetnie się bawisz, bo
akurat puszczają DJ Hazela, potem tańczysz z jakimś Piotrkiem czy Adrianem,
pyta ile masz latek i gdzie mieszkasz, potem się całujecie i chociaż trochę
śmierdzi browarem, to ma ładną koszulkę z Croppa. Potem spotykacie się kilka razy,
idziecie na pizzę do Włocha i zamawia taką z rukolą, jak lubisz, a potem
idziecie do niego i trochę Ci głupio, bo mieszka z rodzicami, ale w sumie
siedzą na dole i nic nie słyszą. Potem mówisz mu, że najpierw chciałabyś go
bliżej poznać, więc pokazuje Ci zdjęcia ze studniówki w błyszczącym szarym
garniturze i opowiada o tym, jak mu chujowo szło z matmy w maturalnej i że
technikum było najlepszym okresem jego życia. W głębi duszy czujesz, że ten
facet do Ciebie nie pasuje, ale umawiacie się jeszcze kilka razy, może nawet
idziecie do łóżka, jeżeli można tak nazwać tylne siedzenie w passacie. Czar
pryska. Nigdy więcej nie odpisujesz na jego smsy o treści „co u Cb?”
Do brzegu.
Dlaczego nie wychodzi Ci z chłopem? Odpowiedź jest prosta. Masz oczekiwania.
Wszystkie wychowywałyśmy się na bajkach Disney’a, gdzie laska jest nieco pogubiona,
emocjonalnie nadrozwinięta, wrażliwa i empatyczna, gada ze zwierzętami i śpiewa
do księżyca, a facet jest księciem z wielkim koniem, nie boi się absolutnie niczego,
a do tego nie ma nic przeciwko zatańczeniu ze swoją wybranką na polanie, jeśli
ona ma akurat na to ochotę. Zanim osiągniemy pełnoletniość, szyszynka
rozpierdala nam czaszki z nadmiaru serotoniny kiedy tylko poznajemy jakiegoś
względnie rokującego typa. Łapiesz się na tym, że zaczynasz gadać z gołębiami, pomimo
wyraźniej różnicy osobowości i zainteresowań. W każdym facecie, którego
poznajesz, upatrujesz swojego upragnionego księcia z bajki, a co dostajesz?
Stajennego. Śmierdzącego łajnem, upośledzonego intelektualnie i emocjonalnie
chłopca, który wymawia „ą” jak „om”.
Jak to
zmienić, zapytasz. Jak odwrócić los? Jak sprawić, żeby z tym chłopem jednak
wyszło? Przecież jednak kobiety biorą śluby, rodzą im dzieci, żyją ze swoimi
facetami po kilkanaście, kilkadziesiąt lat. W czym tkwi sekret udanej relacji z
mężczyzną? W braku oczekiwań właśnie. W absolutnym wyzbyciu się jakichkolwiek
oczekiwań, bo prawda jest taka, że on nigdy żadnych nie spełni. Mężczyzna jest
ewolucyjnie zaprogramowany do rozrodu, co pochłania całą jego energię i
skupienie i sprawia, że krew przez 95% czasu przebywa poza jego mózgiem, uniemożliwiając
tym samym pracę ośrodkowego układu nerwowego (od ang. central nervous system). To udowodnione naukowo, wystarczy poczytać
Journal od Education, Health and Sport, względnie American Journal of
Psychiatry, by odkryć tę jakże smutną prawdę. Jeszcze mniej optymistycznie
widział to Sigmund Freud, który wysunął dość kontrowersyjną tezę, iż
dojrzewający chłopiec, w skutek kompleksu Edypa, odczuwa seksualny pociąg wobec
własnej matki, co czyni sytuację totalnie pojebaną i nie rokuje dobrze na
przyszłość małego samca.
Biorąc
powyższe pod uwagę, nie możesz oczekiwać od faceta kompletnie niczego, szanować
jego ułomność i cieszyć się z każdego najdrobniejszego, emocjonalnego postępu
typu powiedzenie Ci, że masz ładną spódniczkę, chociaż akurat masz na sobie szmizjerkę.
Pamiętaj, że jeśli chcesz dopasować się do obowiązującego modelu społecznego, spełnić
w roli żony i matki, musisz nauczyć się przymykać oko na jego trudności w funkcjonowaniu
behawioralnym, głęboko utrwalone błędne wzorce postrzegania świata i
interpretowania zachodzących wydarzeń oraz brak umiejętności wskazywania
korelacji między takowymi, oraz dysharmonijność potrzeb.
Mam nadzieję,
że pomogłam.
Komentarze
Prześlij komentarz